Przemysław R. Cichoń
Tu czy teraz?
Prolog
Jednym z najbardziej zagadkowych i intrygujących tematów, nurtujących naukowców od dziesięcioleci, jest fenomen podróży czasoprzestrzennych. Temat ten stał się popularny po wydaniu w 1895 roku powieści Herberta George’a Wellsa, „The Time Machine”. Wydana ponad 120 lat temu powieść, do dziś ciesząca się sporą popularnością, stała się przyczyną dyskusji i rozważań, w środowiskach naukowych. Jednak dopiero sukcesy Ogólnej Teorii Względności sprawiły, że podróże w czasie, będące wcześniej domeną fikcyjnych spekulacji i literatury fantastycznonaukowej, stały się przedmiotem badań fizyki teoretycznej, a fizycznie akceptowalne modele podróży w czasie, pojawiają się w filozoficznych dociekaniach na temat natury czasu, wolnej woli, czy tożsamości osobowej, oraz takich problemów jak: Determinizm, „paradoks dziadka” i „wymóg spójności”
Na gruncie Ogólnej Teorii Względności, podróż w czasie przedstawiana jest, jako przemieszczenie, wzdłuż pętli czasu. (zamkniętej krzywej czasopodobnej, czyli tzw. CTC – closed time-like curve). Zapętlenie krzywej czasopodobnej, może prowadzić jednak do niepożądanych efektów, takich jak: lokalne zaburzenie kauzalności lub zaskakujące, niestandardowe zachowanie się cząstek materialnych.
Poniższy schemat ilustruje, w jaki sposób może dojść do naruszenia kauzalności w obszarze pojawienia się pętli czasu (CTC).
Rysunek. Czasoprzestrzeń Deutscha-Politzera z “robaczą dziurą”
Powstałą w ten sposób strukturę określa się mianem
czasoprzestrzeni Deutscha-Politzera; stanowi ona jedno z możliwych
rozwiązań równań pola, może, zatem służyć do eksperymentów myślowych,
związanych z własnościami podróży w czasie i wehikułami czasu w Ogólnej Teorii Względności. Podróże w czasie są prawdopodobnie możliwe.
Nie może być zresztą inaczej, skoro sam znakomity fizyk i astrofizyk profesor Stephen Hawking, uważał ideę podroży w czasie, nie tylko za naukową, ale i wartą gruntownego przebadania. Ponoć twierdził on nawet, że ludzie nauki celowo, bądź podświadomie unikają swych zainteresowań tematem, korzystając z takich sformułowań zastępczych jak na przykład "zamknięte krzywe czasowe wszechświata" (CTC). W fizyce współczesnej, obserwuje się wzrost liczby artykułów związanych, mniej lub bardziej, z zagadnieniem podróży czasowych, i nie chodzi tu bynajmniej o prace publikowane w podrzędnych czasopismach o zjawiskach paranormalnych, ale o artykuły w renomowanych pismach typu "Science", "Physical Review" czy "Physical Review Leters". Wielu naukowców zjadło już zęby na tym problemie. Teoretycznie podróże w czasie są możliwe. W praktyce jednak, nikomu jeszcze nie udało się tego udowodnić. Aż do dzisiaj.
Warszawa. Tu i teraz.
Furgonetka marki Ford zajechała na tyły kompleksu budynków, w którym mieściły się Instytuty Inżynierii Produkcji i Mechatroniki, Politechniki Warszawskiej.
Od tyłu budynki wyglądały dużo gorzej niż od frontu. Odrapana elewacja, pokryta była żałosnym w swej formie i wymowie graffiti. Było po piątej. Pojedynczy przechodnie pojawiali się i znikali w bramie budynku. Słońce jeszcze nie wzeszło, ale niebo było na tyle jasne, by bez problemu można było dojrzeć wysiadającego z furgonetki mężczyznę. Był wysoki i dobrze zbudowany, ale nie to było najbardziej charakterystyczne w jego wyglądzie. Był łysy jak kolano i miał bujną rudą brodę.
Z budynku, przez niepozorne metalowe drzwi wyszedł mężczyzna. Niewysoki, raczej tęgawy. W ręku trzymał teczkę na dokumenty a pod pachą jakiś rulon.
– Dzień dobry profesorze. – zwrócił się do niego mężczyzna z Forda.
– Dobry… – odburknął ten niski. – Tu jest wszystko, co udało mi się zdobyć. Musi pan to zabezpieczyć. To bardzo ważne.
– Oczywiście. Proszę się nie martwić, wszystko idzie zgodnie z planem.
– Niech pan już jedzie i jak najszybciej skacze. Tu robi się gorąco. ABW węszy już od dwóch dni. Na razie nic nie znaleźli, ale to tylko kwestia czasu.
– Dziękuję profesorze. Spotkamy się za dziewięć lat, jeśli wszystko pójdzie dobrze.
Łysy wsiadł do samochodu i zapalił silnik. W tym momencie w uliczkę, z piskiem opon, wjechał rozpędzony czarny sedan.
– Uciekaj pan! – krzyknął profesor za odjeżdżającą furgonetką.
Kierowca Forda dodał gazu i furgonetka z zadziwiającym przyspieszeniem, ruszyła w stronę głównej ulicy. Usłyszał dwa strzały, spoglądając w lusterko nic nie zauważył, oprócz oślepiającego blasku reflektorów, podążającego za nim pojazdu. Ruch był niewielki, jak zazwyczaj w niedzielne poranki. Ford wypadł na główną ulicę a łysy wcisnął gaz do dechy.
Ryk silnika wypełnił wnętrze tylko na krótką chwilę. Potem przestrzeń zaczęła falować i wibrować. Wnętrze wypełniła hermetyczna cisza a na zewnątrz zrobiło się nagle bardzo jasno…
Agenci w czarnym sedanie, nie mieli szans dogonić dziwnego Forda. Gdy wyjechali w końcu na ulicę Niepodległości, ścigany pojazd był już poza zasięgiem strzału. Przez chwilę majaczył jeszcze dwie przecznice dalej, po czym rozpłynął się jak miraż w bladym świetle poranka.